łując ostatniego z lidyjskich królów, Krezusa, i jak najmilszego przyjaciela u swego umieszczając go boku, Pytyon myślał długo, potem uśmiechnął się filuternie i z cicha wyszeptał:
— Skłonnym do wierzenia, że przebiegły Krezus kilku dobrze przechowanemi kiesami zjednał dla siebie przybocznych Cyrusa w ten sposób, że w nim tę wspaniałomyślność namowami swemi obudzili. Gdyby był nie posiadał bogactw, któremi sobie obrońców kupił, na Cybelę! byłby podówczas na stosie zgorzał jak sucha gałązka.
Potem jednak, poważnie i z nizkiem schyleniem głowy, dodał, raczej poprawił się:
— Cyrus zresztą, przyjaciele moi, potężnym mocarzem był; wszystko więc, cokolwiek bogowie najlepszego wymyślili i stworzyli, w nim mieścić się musiało.
Jakkolwiek Pytyon cenił bogactwo przeważnie za to, że zadawalnia dumę i pożądanie władzy człowieka, jednak nie gardził też wcale rozkoszami wszelkiemi, których dostarczać może. Niegdyś, w dalekich i długich wędrówkach, mężnie i wytrwale znosił głód i pragnienie, skwary i trudy, a lata młodości spędził, częścią pod wędrownymi namiotami, częścią w wielce skromnem, z niezgrabnych bierwion skleconem domostwie.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/21
Ta strona została uwierzytelniona.