Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/212

Ta strona została uwierzytelniona.

tak ciężkiemi, że podnieść ich nie mogła i nie widziała spojrzenia, którem Kserkses ogarnął całą jej dziewiczą, drżącą, spłonioną postać. Usłyszała tylko głos łagodny:
— Usiądź u stóp moich, biała Lidyjko!
Wtedy dopiero, gdy na najwyższym stopniu tronu usiadła, gdy na swem nagiem ramieniu uczuła zimno okrywających suknię królewską turkusów, wzniosła drżące powieki i spojrzeniem spotkała się z czemś, co twarz jej z purpurowej uczyniło bladą. Ujrzała Dilorama i ujrzała go takim, jakim nie widziała nigdy. Nie był śniadym jak zwykle, lecz bladym jak więdnący narcyz. Naprzeciw tronu, w niejakiem od niego oddaleniu, stał i z brwią podniesioną, z szybko oddychającą piersią, wargę białym zębem gryzł tak, że aż z niej ściekło parę kropel krwi. Wszystko to czyniło go podobnym tygrysowi, który gotuje się do skoku, tygrysiem też światłem błyskały tak aksamitno miękkie zazwyczaj jego źrenice i ryk tygrysi zdawał się z całej mocy powstrzymywać w dyszącej piersi. Powstrzymywał go jednak, bo z jednej strony rękę, jakby w żelaznych kleszczach, ściskał mu brat jego Wamik, a z drugiej, stryj królewski Arta-