Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/213

Ta strona została uwierzytelniona.

ban, łagodnie na ramieniu jego dłoń swoją oparł. Szybkie jak błyskawice spojrzenie Melissa ze strasznej w tej chwili twarzy kochanka przeniosła na twarz królewską. Igrał po niej dziwny uśmiech, w którym błoga nadzieja rozkoszy mieszała się ze wzgardliwą srogością.
— Czy jesteś oblubienicą najmłodszego z Pytyonowych synów, biała różo lidyjska?
— Tak, o królu! — odpowiedziała bardzo cicho.
Nie było w niej ani jednego atomu, któryby nie drżał od grozy i — rzecz dziwna! od niezmiernej, niepojętej rozkoszy.
Lecz wtedy właśnie Pytyon i starsi jego synowie twarzami upadli przed królem, błagając, aby próg domu niewolników swoich przestąpić i do zgotowanej dla niego biesiady zasiąść raczył. Wśród dworaków rozeszły się szmery, że będzie to najmilsza Kserksesowemu smakowi biesiada na sposób grecki — łoża jako siedzenia, niewiasty jako jeden więcej, a najsłodszy trunek, biesiadnikom ofiarująca. Kserkses słyszał te szmery i pogodą zadowolonego bóstwa zajaśniało mu oblicze. Powstał, rękę dziewicy, która u stóp jego powstała w dłoń swoją ujął