z królów jest ten, który czyni ziemię urodzajną, a długowiecznymi ludzi».
Słowa te były wyjątkiem ze świętych ksiąg Zoroastrowych, nikt więc z obecnych powtórzeniu ich przyganiać nie śmiał. Mag Sorab z zadziwieniem wpatrywał się w Lidyjczyka tak biegłego w religii Ormuzda, milczał jednak, nie mógł słowom ksiąg świętych przyganiać. Kserkses mógł wszystko, lecz milczał także i — rzecz dziwna! — błyskawice oczu jego zagasły, ustępując przed chmurną zadumą. Spuścił powieki i głosem człowieka, w którego umysł wpadły ziarna wątpliwości, mówił:
— Tak duch Ormuzda rzekł królowi przed urodzeniem jego, biada zaś mocarzom, którzy mu są nieposłuszni! Lecz duch Ormuzda mieszka wysoko... niechby na ziemskie równiny zstąpił! niechby zstąpił i to pogodził, co siebie wzajem jak ogień i woda nie znosi! Niechby zstąpił i nauczył króla jak ma ziemię ustrzedz od trupów i zarazem ją zawojować... Żywotów ludzkich nie skracać, a bunty poskramiać i ludy przed sobą jak piaski pustyni zmiatać... urodzajną ziemię czynić i liczne wojska po niej prowadzić... Wysoko mieszka Ormuzd! Niechby zstąpił...
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/237
Ta strona została uwierzytelniona.