— Nietylko widziałam, ale także słyszałam wszystko — odpowiedziała.
Wtedy oczy Pytyona zmąciły się i, niespokojnie komnatę oblatując, unikały spotkania z dwojgiem wznoszących się ku niemu, łzami zalanych oczu. Spotkały się w zamian z wysoką postacią Chileasa, który, z cienia wyszedłszy, z uśmiechem na wązkich ustach przemówił:
— Wiesz o tem, Pytyonie, że najcenniejsza z niewiast mniej jeszcze rozumu posiadać może od najlichszego z mężów. Kiedy tam — tu cienki palec, ku biesiadnej komnacie wyciągnął — dwóch synów twoich tak wielkie, tak niesłychane szczęście spotykało, Gorgo, niewieścim swoim rozumem pojąć go niezdolna, byłaby padła na ziemię, gdybym ją w ramionach swoich nie podtrzymał i do ust jej nie wlał leku, który mam zawsze przy sobie, kiedy znajduję się przy niej... Wtedy też niewolnika posłałem z błaganiem, abyś przybył, bo rzekła, że o czemś niezmiernie ważnem pomówić z tobą musi...
— Chileas myli się — żywo przerwała Gorgo — nie wierz mu, Pytyonie... Nie jestem tak głupia, abym nie rozumiała, że to dla nich wielkie, niesłychane szczęście... Widziałam przecież
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/250
Ta strona została uwierzytelniona.