nieba, siną mgłą owianym i u szczytu świecącym siwizną wiecznego śniegu. Ten cień olbrzymi panował nad całym widzialnym stąd światem bardzo z daleka; bliżej zaś, zupełnie wyraźny, wznosił się u szczytu najwyższego z kasztanowych wzgórz umieszczony posąg Cybeli. Było to miejsce święte, na którem w dniach oznaczonych, ku czci bogini płodności i uciech cielesnych, kapłani i kapłanki odbywali procesye i orgie. Nie była to grecka Pallada, z hełmem męstwa nad czołem a ptakiem mądrości u stóp, ani Artemida dumna i dziewicza, ani nawet Afrodyta, zmysłowa, lecz jaśniejąca wdziękiem. Była to bogini Azyi, ogromna, ciężka, z piersią olbrzymią i postawą groźną. Biała jak śnieg, bo z paryjskiego marmuru wykuta, stała na wozie przez cztery lwy, równie jak ona, ogromne i srogie, ciągnionym i brzemieniem swojem, zarówno jak swojego wozu i zaprzęgu zdawała się przytłaczać służące jej za piedestał zielone wzgórze.
Wszystko to w sinawym świcie stało zdjęte tą zaklętą nieruchomością i ciszą, która poprzedza wejście jutrzenki. Całe to niezmierne bogactwo barw i kształtów wydawało się martwem, lub w kamiennym śnie pogrążonem. Najlżejszy dźwięk, ani szelest nie mącił milczenia, naj-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/27
Ta strona została uwierzytelniona.