chem ułożonych, spoczywała, a raczej w nieznośnych męczarniach wiła się, szczupła postać kobieca. Kilka niewolnic, załamując ręce i różne inne znaki żalu okazując, z pomocą ku niej przypadało; ale Chileas, ruchem ręki je oddaliwszy, głowę kobiety od żółtego zawoju uwolnił i w zsiniałe jej usta z błyszczącej flaszki wlał nieco zawartego w niej płynu. Wtedy, długie, krucze, gdzieniegdzie srebrem siwizny przeplecione włosy osypały ramiona jej, piersi i na twarz rzuciły przezroczystą zasłonę, z za której szemrać zaczęły ciche, zdyszane, ale jak bystry potok pośpieszne i nieustanne słowa:
— Bogowie, czemuż kolebka moja nie stała w chacie nędzarza? Czemu za żonę nie pojął mię pasterz trzódkę kóz chudych nad ustronnym strumieniem pasący? Dlaczegom głodna, naga, poniewierana nie była? Czemu z takiem staraniem, tak chciwie i bez spoczynku stróżowałam nad złotem, zbierałam złoto? Wszyscy... ach, wszyscy! Czysto, czyściuteńko dom mój wymieciony... bogowie! z ciała wymiećcież mi duszę!...
Tu urwała i oczy jej w śmiertelnem przerażeniu rozwarły się szeroko. Zobaczyła zbliżającego się Pytyona; żółtą jak wosk rękę z gęstwiny
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/276
Ta strona została uwierzytelniona.