Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/289

Ta strona została uwierzytelniona.

— O, królu, pod stopą twoją jęknie ten drobny ludek, lecz rozdeptanym nie będzie, bo jak palmę wyprostuje go odwaga, która w nim mieszka... Przez nią gnane wojska twoje jak mgła rozsypią się po świecie... matki perskie wiatrów błagać będą, aby im odniosły prochy poległych synów, a Cyrusowa córa, szaty na sobie rozdzierając, żałosnych gońców zapyta, po jakich lądach i morzach, Kserkses, któremu życie dała, unosi je ku ojczyźnie przed ścigającymi go Grekami...
— Biada! biada! — rudą brodę targając i suknię u piersi rozdzierając, krzyknął mag Sorab. — Nie słuchaj dłużej słów takich, królu, bo niosą one złą wróżbę... ofiarę bogom złożyć ci trzeba... błagalną ofiarę bogom złożyć, aby od słów tych uszy odwrócili...
Jak wicher, orszak królewski zaszumiał.
— Nigdy jeszcze świat zuchwalca takiego nie widział!...
— Nigdy nikt taką ohydą nie dotknął uszu królewskich...
— Ukrzyżować go!...
— Pod ostrą piłę położyć ciało jego...
— Pod kopyta koni!...
— Koni! — krzyknął Kserkses, a głos jego