ludzi i zwierząt, wzmagał się, wzdymał szum tam panujący i w mętnem świetle ognistych punktów coraz wyraźniej widać było powstające, jak niezliczone pierścienie węża, szeregi jazdy.
— Hej! hej! perska jazdo moja! Przed króla! przed króla!
Z przestrzeni cieniem nocy oblanej, z tego jej miejsca, na które pochodnie rzucały tylko chwiejące się strugi czerwonych blasków, wzbił się głos łagodny, jak prośba dziecka czysty, jak dźwięk metalu, i mówił:
— Modlę się całem, pełnem sercem: czystością myśli, czystością słowa, czystością czynu. Wyrzekam się wszelkiego złego. Oddaję się w opiekę geniuszom dobrym i jasnym. Niechaj ciało i dusza moja poświęcone będą duchowi dobra i światłości...
Dalszych słów modlitwy skazańca nikt nie usłyszał, bo ze wzgórzy, cały w połyskach żelaznych pancerzy i złotych jabłek granatu, stoczył się grzmot, orkan, ocean ludzi zbrojnych, z grzbietami koni zrosłych, i z szybkością błyskawicy pokrył sobą wszystko, cokolwiek przed wielkim, ciężkim, w pożarze pochodni płonącym domem Pytyona rosło i żyło...
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/291
Ta strona została uwierzytelniona.