braci pozór niedorosłego pacholęcia, albo za męża przebranej niewiasty.
Milcząc i siwą brodę dłonią głaszcząc, Pytyon czas jakiś bystry wzrok w twarzy każdego z synów zatapiał, jak gdyby zdolności ich w umyśle swoim rozważał. Potem rzekł:
— Jeden z was, spełnić dziś ma zlecenie moje, do którego wszystkie siły rozumu swego, jak cięciwę łuku natężyć musi.
Na kształt kłosów przez wiatr pochylonych, skłoniły się nizko głowy czterech starszych i wszyscy czterej jednogłośnie odpowiedzieli:
— Sługami i niewolnikami twoimi jesteśmy. Rozkazuj!
Diloram tylko, niedbale o piedestał wykutego ze złota młodzieńca wsparty, nie pochylił głowy i milczał. To też, gdy wzrok Pytyona szybko przesunął się po nim, promienistą jego radość przyćmił cień żalu, czy gniewu; na Bubaresa i Toraksa patrzał dłużej, lecz najdłużej na Fredegunda i Wamika.
— Fredegund czy Wamik? — z zamyśleniem wymówił.
— Wamik! tak, Wamikowi to arcyważne zadanie powierzę!
Skinąwszy na Wamika, aby szedł za nim,
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/62
Ta strona została uwierzytelniona.