i żartobliwym uśmiechem, ale gdy Gorgo o zdrowiu wspomniała, ujął jej chudą, spracowaną rękę i przyjaźnie przekonywać ją zaczął, iż młodemu i silnemu Wamikowi niebezpieczeństwo żadne nie grozi. Pamiętał dobrze, co lekarz Chileas powiadał, że Gorgo ma chore serce i że wszelkie smutki i troski o groźne omdlenia ją przyprawiać i życie jej skrócić mogą. A przecież — Pytyon nie zapomniał o tem nigdy, że siły tej niewiasty i spokojne bicie jej serca nadwerężonemi zostały wtedy, gdy przez długie lata, na wzór skrzętnej pszczoły, domem jego i gromadzonemi w nim bogactwami zarządzała, synów mu rodziła i nad ich wzrostem, snem, pożywieniem, jak wiecznie pilna i trwożna kokosz czuwała, więc przyjaźnie i łagodnie troskę jej uspokajał: cóż, kiedy Gorgo wiecznie o coś troszczyć się i trwożyć musiała! Teraz zobaczyła kilkunastu niewolników, niosących ku oddalonej części domu wielkie jakieś, z wielbląda zdjęte, brzemię. Czem był przedmiot starannie w grube zasłony upowity rozpoznać nie mogła, widziała tylko, że jest ogromnym i że posiada kształt, prawie bajecznie wielkiego krzesła. Znowu klasnęła w dłonie i zawołała:
— Czemże jest znowu to, co najolbrzymsi
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/69
Ta strona została uwierzytelniona.