Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Drobiazgi 045.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

schłych i sucho pod jéj stopami trzeszczących wysoka, chuda kobieta, z twarzą o delikatnych rysach, zmiętą, gorączkowym rumieńcem okrytą, biegła tu i owdzie, prowadząc mię za sobą, to stając jak wryta, to schylając się ku ziemi i drżące dłonie przesuwając po trupach roślin, jakby tam jeszcze szukała czegoś, co życiem drgnąć mogło pod jéj dotknięciem...
On milczał. Gruba postać jego z wielką siwą głową, jak cień ponury odbijała się na białém tle pieca, samotnie sterczącego nad kupami gruzów i śmiecia. Ośmioletnię chłopię, zbladłe i wynędzniałe przez te dnie rozpaczy, stało przy nim, tuląc się mu do ramienia i szeroko otwartemi oczyma patrząc na świat ten, pełen takich dziwów. Zbliżyłam się do starca. Spokojnym był z pozoru i zrezygnowanym.
— Cóż? — rzekł szorstkim i grubym swym głosem, — było i niéma. Prochem jesteśmy.
Zapytałam, co daléj czynić zamierza. Długo milczał, potém niezadowolonym, porywczym głosem odrzucił:
— A cóż tu robić? Mnie tu już bawić niedługo...
I powolném, powolném spojrzeniem, oczy jego zwróciły się ku bledziutkiéj i jakby w niezmierném zdziwieniu osłupiałéj twarzy Julisia.