Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Drobiazgi 053.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

jego braci, zawiązywały się dziwne rozmowy. Młodziutkie topólki z ruchami gwałtownéj trwogi rzucały się na wsze strony, ku ziemi prawie chyląc swe szczupłe postacie. Młode jeszcze, silne, wysokie topole, oddawały pradziadowi ukłony głębokie, poważnym szumem zdając się zapytywać go o coś; może o dzieje burz i nawałnic, których on przebył tak wiele, może o walki i losy tych, których w rozkwicie życia porywały i gięły burze. On o tém wszystkiém miał snadź do opowiadania wiele rzeczy ponurych i strasznych. Podstawa jego, niedostępna pociskom wszelkim, pozostawała w nieruchomości niezłomnéj, ale szczyt bywał podobnym do rozczochranéj i na wsze strony miotającéj się głowy. Z szumem, złożonym z frazesów przeciągłych i basowych, wzdymających się aż do krzyku i spływających w ciężkie westchnienia, głowa ta trzęsła się w gniewném oburzeniu, z żałością bez granic kołysała się w strony obie, zgrozą przejęta, zjeżała bezlistne swe włosy, aby po znieruchomieniu chwilowém wściekłe zakołysać się znowu i pod biczami uderzającéj w nią nawałnicy, zapłakać strugami łez. A gałęzie, jak ramiona rozwierały się szeroko w zdumieniu najwyższém, to z giestem złorzeczenia wznosiły się w górę, to zbliżały się ku sobie na wzór dłoni, które chcą się załamać w rozpaczy, to w dół spadały zniemożone, zbolałe, z drżeniem upuszczając na ziemię żółte i mokre liście,