Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Drobiazgi 114.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— A cóż — odpowiedziała — to samo, co ze wszystkimi...
— Spaliło się?
— Ze wszystkiém.
— Gdzież mieszkacie?
— Na swoim gruncie. Wyratowaliśmy trzy ścianki...
— Jakto trzy ścianki?
— A tak... trzy ścianki jednéj izby.
Mówiąc to, tłómaczyła słowa te giestami, rysując niby w powietrzu mały trójkąt, przyczém, wysunęła z pod chustki ręce czerwone, poplamione krwawemi szramami i sinemi bliznami. Widać było z tych rąk, że i ona także brała udział w bronieniu owych trzech ścianek.
— Z dachem? — spytałam.
— Gdzie tam!...
— I czwartéj ścianki niéma?
— A z kądżeby była. Trzy tylko ścianki wyratowaliśmy od téj izby, co to, może pani pamięta, z warsztatu ojca na lewo...
— Aha! A warsztat ojca?
— A niéma.
— I narzędzia, zapasy...
— Niéma.
— Jakże?... pod temi trzema ściankami... bez dachu i czwartéj ścianki?
— To nic! Ale matka chora... paraliż ją tknął