Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Drobiazgi 126.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wbiegałyśmy do salonu, Melka padała na taboret, stojący przed otwartym fortepianem i prędko, szumnie poczynała wygrywać polkę lub walca. Młodsze rodzeństwo jéj, które w roli widzów i aktorów przyjmowało udział w gonitwach i grach naszych, uszczęśliwione rozpoczynało w takt jéj muzyki różne skoki, z których ona koniecznie prawidłowe tańce uczynić pragnęła. I oto, zamieniałyśmy się obie w mistrzynie tańców, łącząc w pary chłopczyków i dziewczynki, nauczając je sposobów posuwania nóżkami w polce lub walcu, kręcąc się wraz z niemi, i jedna drugą co moment przy fortepianie zastępując. Powóz, którym przybywałam, stał sobie i stał przed bramą domu; stangret, niestety, aby nie zmarznąć w ten dzień zimowy, z całéj siły uderzał rękoma o piersi i boki, a myśmy się bawiły tak dobrze i wesoło, jak prawie nigdy nie zdarzało się nam bawić gdzieindziéj. Potém, gdy, przypomniawszy sobie przejażdżkę, siadałyśmy obok siebie w powozie i jeździłyśmy czasem godzinę całą po ulicach miasta, dziw mię teraz zdejmuje na myśl, jak zupełnie byłyśmy nieświadome otaczającéj nas ludzkości i doskonale dla niéj obojętne! W mieście, podówczas bardzo ruchliwém i dość zamożném, ludzie wszelkich stanów ruszali się, roili, szli, śpieszyli; myśmy jednak dla nich nie miały oczu, ani uszu, ani ciekawéj lub współczującéj uwagi. Ktokolwiek nie należał do koła znajomych naszych