Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Drobiazgi 139.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

mało, pisuje tylko często. Majątku już nie ma wcale, zarabia na życie wyrabianiem różnych przedmiotów z włóczki i bawełny, haftowaniem, szyciem, jak się zdarzy. Szczęściem jeszcze dla niéj, że to wszystko umié, ale lubiła zawsze ręczne roboty. Umié téż trochę gotować i sama sporządza pożywienie dla siebie i dziecka, szczególniéj dla dziecka, tam u ognia, palącego się wiecznie na kominie praczek. Jada prawie to samo co praczki i pracuje tak samo jak one, innym tylko sposobem ale tak samo, od świtu do nocy prawie. Dwa razy na tydzień chodzi do więzienia, gdzie przebywa godzinę, zresztą, nie wychodzi nigdzie, bo i ochoty do tego nie ma i oszczędza obuwie i lęka się przebywać schody prawie ciemne, przegniłe, pełne ludzi nieobyczajnych i palących okropny tytuń. Jak długo przyjdzie jéj żyć w ten sposób i co z nią stanie się potém, w najmniejszym stopniu przewidziéć tego nie może...
Tak mi się ona zwierzała bez krzyków i wyrzekań, nie łamiąc dłoni, ani szlochając, cierpliwa i cicha. Tylko jéj małe ręce nieruchomo splotły się na ciemnéj, ubogiéj sukni i na schyloném czole wyraźniejszemi stały się cieniutkie i długie linie... Ze swéj strony nie miałam jéj do powiedzenia nic wesołego. Szczęśliwsza od niéj, tém, że pod starym dachem poojcowskim schronienie znalazłam, nie miałam już także swojego gniazda i na krót-