Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Drobiazgi 201.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

przed łagodnym nawet księżycem i wraz z niemi wślizguję się w tajemniczą, głęboką grotę leszczynową, nad któréj ciemnością rozlega się śpiew słowika...
Abarys. — Przestań! umilknij! gdy dłużéj mówić będziesz, na wieki zawisnę u twéj falistéj, kryształowéj szaty! Nie mogę przecież! pragnę a nie mogę. Zaczekaj, nie znikaj, takaś ponętna! Ale ten wielki, groźny, płomienny z takim wyrzutem obraca ku mnie swe przepaściste wejrzenie! Panie! Porwał mię i zachwycił téj czarodziejki szczebiot, lecz głosu mi twego potrzeba... jak poemat szemrze jéj słodka mowa, lecz krzyki tragedyi zda mi się, słyszę w szumie twych skrzydeł... O, bądź mi pomocnym...
Duch ognia. — Raz, z wysokości niebios Bóg oblicze ku ziemi pochylił i wnet je podniósł, wydając ciężkie westchnienie. Czy nad drobną planetą rozwarły się wtedy czarne skrzydła moru? Czy o słuch jego uderzył krzyk serc pękających z rozpaczy? Czy z oceanu cierpień wzniosły się ku niemu gryzące i gorzkie opary? Bóg wydał westchnienie, z którego ja wziąłem życie. Poczęty z westchnienia Boga, duchem wiecznie tęskniącym niespokojnym, chmurnym, bo niedościgłéj wiecznie doskonałości spragnionym, zstąpiłem na ziemię. Jam ten, który przed wędrowcami pustyń sunie ognistym słupem i nad otchłaniami zawiesza prze-