dagowany przez niego «Poranek» jest wymownym poplecznikiem. Ale jakże można tego nie rozumieć? Redaguje się dziennik w takim a takim kierunku dlatego, aby zgrupować dokoła niego prenumeratorów z tym właśnie kierunkiem myślenia, a może zresztą i dlatego po części, że się jest naprawdę tak przekonanym, ale nie do tego znowu stopnia i nie z tą siłą przekonanym, aby dla przekonania wyrzec się paru dowcipów i zainteresowania kilku pań. Bronek był dowcipnym, znał to do siebie i ani myślał wyrzekać się tego towarzyskiego awantażu. «Poranek» swoją drogą, a przyjemność i zdobycze towarzyskie swoją. Ta kwakierka nie rozumie tego i ma coraz bardziej pozór kobiety dzikiej. Bronek cytuje komedję Fredry «Gwałtu co się dzieje» i przekomicznie pokazuje gestami, jak będzie kołysał dziecię i na drutach pończochę robił i jak jednocześnie małżonka jego bronić będzie przed sądem Rinalda, w którym naostatku zakocha się dlatego, że ma on włosy jak krucze pióra, oczy jak żużle.
— I bary Atlasa... — dodaje gruby Ilski — którego dowcip jest znacznie od Bronkowego mniej poprawny.
— Panie Ilski! — z wyrzutem wykrzykują panie — a na dźwięk tego nazwiska panna Sewe-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/028
Ta strona została uwierzytelniona.