została z ludzi, u których mogłabym znaleźć moralną pomoc i radę...
Słowa te wypowiedziała z naturalnością nadzwyczajną, ale w nas obudziły one żartobliwość, niezbyt złośliwą zresztą, owszem, bardzo miłą. Pierwszy Widzki dał jej ujście, ze swego stanowiska redaktorskiego, w sposób grzeczny i poważny zapytując:
— Łaskawa pani ma zamiar pisać do druku?
Parę osób uśmiechnęło się nieznacznie. Staś za plecami memi szepnął:
— Może idzie o kolonistów do wytrzebiania puszczy...
Ale ona zdawała się uszczęśliwioną tem, że Widzki bezpośrednio zwracał się do niej i z pośpiechem odpowiedziała:
— O, nie! Nigdy nie myślałam o pisaniu do druku i zadanie moje jest wcale innem. Przed trzema laty miałam nieszczęście stracić brata... wkrótce potem ojca... i stałam się jedyną właścicielką znacznego majątku, z którego pragnęłabym zrobić jak najlepszy użytek, tem bardziej... że uważam go nie za własność, lecz za depozyt...
Ciekawości, zadziwienia, nawet zgorszenia, których wyrazy przemknęły po twarzach obecnych, albo i trwale na nich osiadły, opowiedzieć
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/035
Ta strona została uwierzytelniona.