Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/040

Ta strona została uwierzytelniona.

zostało. Ilski szczególniej z szeroko otwartemi i wlepionemi w nią oczyma, wyglądał przekomicznie.
— O cóż więc właściwie łaskawej pani idzie? — ze szczerem zdziwieniem zapytał.
— Pragnęłam usłyszeć zdanie ludzi, społeczeństwu przewodniczących, o obowiązkach, które w tej chwili najważniejszemi są dla posiadaczy większych własności ziemskich... i o tem także, jakiemi sposobami te obowiązki najlepiej spełnić można...
Nastąpiła chwila milczenia ogólnego, kilka osób porozumiewało się spojrzeniami, wszyscy przybrali postawy i miny poważne. Uznawano, że w tem, co panna Zdrojowska powiedziała, materji do żartów nie ma, ale zarazem uczuwano ogromną ochotę do żartowania... Na katedrze, na ambonie, w książce zresztą, to bardzo dobre, ale w towarzystwie jest poprostu śmiesznem. Jednak, z drugiej strony, otrzymana godność przewodników społeczeństwa, obowiązywała i nikt nie chciał okazać przed tą kobietą, bądź co bądź, młodą i bogatą, że mu zbyt wielki zaszczyt wyrządziła. Widzki pierwszy przerwał uciążliwe dla wszystkich milczenie.