Du-u-u, du-u-u,
Kozioł brodaty,
Du-u-u, du-u-u,
Sprzedał drzwi chaty,
Du-u-u, du-u-u,
Kupił koskę.
Du-u-u, du-u-u,
Na co koska?
Du-u-u, du-u-u,
Sianko kosić,
Du-u-u, du-u-u,
Na co sianko?
Du-u-u, du-u-u,
Krówki karmić.
Du-u-u, du-u-u,
Na co krówki?
Du-u-u, du-u-u,
Mleczko doić.
Du-u-u, du-u-u,
Na co mleczko?
Du-u-u, du-u-u,
Pastuszki poić...
I tak dalej, i tak dalej, łańcuchem, który przedłużał się, zda się, w nieskończoność, wciąż do poprzedzających dodając ogniwo nowe i najniespodziewańsze, jako to: górę, złote ziarna, koguta, morze, trzcinę, panienki i t. p. Mój kochany, były tam nawet i — świneczki!
Z jakiemi uczuciami i minami słuchaliśmy tego śpiewu, co działo się z Idalką, jakiemi były własne wrażenia moje, tego żaden język opowie-