czywał pewien przed rokiem przeszło rozpoczęty przekład bajronowskiego «Kaina». W takim dzienniku, o jakim mówiłem, wydrukowałbym ten swój przekład i byłoby mi to najpewniej bodźcem do dalszej pracy w tym kierunku.
Leon znowu był innego zdania. Utrzymywał on, że pieniądze wydawane na zakładanie dzienników, są pieniędzmi wyrzuconemi przez okno, bo tych szpargałów drukowanych jest już liczba zbyteczna, a czego naprawdę nie ma — to świątyni sztuki. Wstydem powinno być dla społeczeństwa, że jego dzieła sztuki wałęsać się muszą po wynajmowanych domach, nie posiadając przybytku własnego i odpowiednio urządzonego. Leon marzył kolosalnie, pragnąc w jednym gmachu umieścić malarstwo, rzeźbę, muzykę, dramat i teorje estetyczne. Takie sale dla obrazów i rzeźb, takie dla koncertów, takie dla teatrów amatorskich, takie jeszcze dla odczytów, wyłącznie estetyce poświęconych.
Gdyby naprawdę zabierano się do wznoszenia takiego gmachu, on nietylko pieniędzmi, ale osobistą pracą przyczyniałby się do tego dzieła, odżyłby, odrodził się, odmłodniał.
Mówiąc o tem, zerwał się z fotela i od zapału szybko chodzić zaczął po saloniku.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/071
Ta strona została uwierzytelniona.