Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/089

Ta strona została uwierzytelniona.

— Owszem, będzie mi to bardzo przyjemnem — uprzejmie odpowiedziała.
— Kuzynka bardzo ceni pokrewieństwa?
— Tak.
— Czy można wiedzieć: dlaczego?
— To bardzo proste. Dają one ludziom pretekst do życzliwego zbliżania się, a na świecie, każdy nawet pretekst do tego dobry.
Usiedliśmy na fotelach obok siebie stojących.
— Znajdujesz więc, kuzynko, że ludzie względem siebie na zbyt wielkich odległościach są umieszczeni?
— Najpewniej — odpowiedziała i oczy jej błysnęły. Znajduję, że większa doza wzajemnej życzliwości wszystkim na świecie wyszłaby na korzyść, ale są wypadki, w których ludzi łączyć powinna nietylko życzliwość, ale najściślejsza jedność.
Ożywiła się ogromnie i mówiła z takim akcentem przekonania, że mnie ogarnęła ciekawość o czem właściwie mówi.
— Jakie to wypadki? — zapytałem.
Po twarzy jej przeniknął znowu ten wyraz zdziwienia, który głównie zwrócił zawczoraj na nią moją uwagę.
— Nie wiesz, kuzynie?