nji ziewać zaczęła i z książką w ręku wyciągając się na kanapce, zawołała.
— Sewerko, śpiewaj!
Panna Zdrojowska rzuciła na mnie szybkie, ukośne spojrzenie. Domyśliłem się, co jej przyszło na pamięć — i pochylony nieco, w twarz jej patrząc, zanuciłem zcicha:
— Du-du — kozioł brodaty!
Rozśmieliśmy się wszyscy troje.
— Dlaczegoś to zrobiła, niegodziwa dziewczyno? — z oddalonej nieco kanapki zapytywała Idalka — myślałam, że ściany domu walą się na mnie...
— Bo najprzód — tłómaczyła się panna Zdrojowska — zrobiło mi się bardzo smutno, a potem, obraziłam się... więc za żarty, żart!
— Zaśpiewaj więc teraz, kuzynko, dla tego, który nie żartował... bo wiesz dobrze, że nieżartowałem...
— To prawda — rzekła z przekonaniem.
Jednak śpiewać nie chciała, tłómaczyła się, że czasu nie ma i natychmiast iść musi...
— Do Sanhedrynu! zażartowałem i zaraz spostrzegłem, że sprawiło to na niej złe wrażenie. Przelotnie spojrzała na mnie, zamyśliła się, ostygła i po krótkiej chwili nie było już jej pomiędzy nami.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/103
Ta strona została uwierzytelniona.