Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/107

Ta strona została uwierzytelniona.

wała ze mną, ale teraz już nie chce, nie dla czego innego, tylko, że rumun do głowy jej zajechał. Mniejsza o to. Nie przestaje przeto być dla mnie miłą kobietą i dobrą przyjaciółką. Przed pożegnaniem powiedziała mi jeszcze, że nazajutrz zamierzają razem z Sewerką zwiedzić wystawę obrazów. Byłem na pannę Zdrojowską zły jak piekło, za to, że poszła na zebranie Sanhedrynu, daleko więcej za to, że pojutrze wyjechać zamyśla, i z pewnością byłbym sam tego nie powiedział, ale drugi człowiek we mnie siedzący, z niepowstrzymanym impetem wybuchnął:
— Weźcie mię panie z sobą!
— Ależ naturalnie, z największą chęcią! Przyjdź znowu na śniadanie, a potem...
Schodząc ze schodów spotkałem Józia, a niewiele za bramą domu — Stefana i Stasia. Zamieniliśmy z sobą słów kilka. Wszyscy trzej szli do Idalki.
Zaczyna się więc procesja. Naturalnie, bogata panna w domu! Źle ubrana, oryginał, dziwoląg, córa puszczy, ale herytjera! Dobra z rezydencją, z lasami, z łąkami, które osuszyć trzeba, aby paść się mógł na nich liczny inwentarz i — przyszły mąż! Dla tych przyjaciół swoich uczułem coś nakształt wzgardy, uczucie bardzo przykre,