tu mojej uczuła się zadowoloną. Tak, tak, dostrzegłem to wyraźnie w jej oczach; znałem się na tem i były to zresztą takie szczere, przezroczyste oczy, któreby nic ani udać, ani utaić nie mogły. Zapewne żałowała trochę, że wczoraj źle rozstała się z kuzynem, za wcale niewinny jego żarcik, bo gdy pomogłem jej zdjąć futerko, powitała mię dobrem, serdecznem ściśnieniem ręki, poczem zaraz do swoich książek pobiegła. Idalka już rozwiązywała sznurki; bardzo lubiła czytać i ciekawą była tej bibljoteki, która niespodzianie wtargnęła do jej mieszkania. Ja także lubiłem czytać i byłem ciekawy, więc wszyscy troje rozwiązywaliśmy sznurki i rozwijali papiery, a panna Zdrojowska przy każdej otwieranej pace udzielała objaśnień:
— To dla dzieci... to dla dorosłych... to dla pana Władysława i dla mnie... to tylko dla mnie... to dla cioci Leontynki... a to tylko dla pana Władysława...
Były to tedy prawdziwe zbiory elementarzy i książek dla dzieci, całe wydawnictwa ludowe, cięższe i lżejsze dzieła gospodarskie i ogrodnicze, beletrystyka swojska i obca, poezja, wszystko, słowem, czego dusze różnych wieków i poziomów zażądać mogły.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/110
Ta strona została uwierzytelniona.