— A to nuty!
Były także paki z nutami do grania i śpiewu.
— A to kapelusz!
Z kartonowego pudełka wyjęła kapelusik najprostszej z form, jakie tylko w bieżącem stuleciu egzystowały, i tryumfująco pokazywała Idalce, która go też zaraz włożyła na głowę i obejrzawszy ze stron wszystkich zadecydowała, że jest znośnym. Ale ona utrzymywała, że jest poprostu ślicznym; sprzeczały się, aż Idalka na sędziego mię wezwała.
— Nie jest ślicznym, ale tobie, kuzynko, jest w nim ślicznie, tak jak we wszystkiem — osądziłem i byłem zupełnie szczerym.
Wtedy lokaj przybliżył się do Idalki i zcicha zapytał, co ma czynić ze śniadaniem; książki cały stół zajmowały.
— Trzeba to przenieść do pokoju panny Klary — rozporządziła się Idalka, a zaledwie to wymówiła, już panna Zdrojowska nabrała w ramiona tyle książek, ile tylko podźwignąć mogła i niosła je przez salon. Naśladowałem ją z pośpiechem, Idalka także, a ponieważ kilka razy, z naszemi brzemionami szliśmy i powracali, przyłączyli się do nas i w trudach pomagać nam zaczęli panna Klara i Arturek. Ruchu, bieganiny,
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/111
Ta strona została uwierzytelniona.