Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.

kanapki pufie. Nizkie to stanowisko zajmując, mogłem wybornie w twarz jej patrzeć i mówiąc czyniłem to ciągle, bo niewymowną przyjemność sprawiał mi widok okrywającego ją coraz więcej wyrazu rozmarzenia. Zdaje się, że inicjację do krainy piękna, którą zdaleka kochała i do której może, nie zdając sobie z tego sprawy, tęskniła, przyjmowała odemnie z rozkoszą niemniejszą od tej, którą mi sprawiało udzielanie jej tej inicjacji. Była rozmarzoną, odzywała się coraz rzadziej, aż umilkła zupełnie i ze spuszczonemi oczyma siedziała trochę blada, bardzo podobna w tej chwili do obrazów chrześcjańskich dziewic, z wątłemi i spokojnemi ciałami, a duszami w niebie. Powoli i delikatnie wziąłem rękę jej z czarnej sukni i na chwilę usta do niej przyłożyłem.
— I ty, kuzynko, chcesz stale zamieszkać na wsi!... — szepnąłem.
— Naturalnie — odpowiedziała — jakże może być inaczej?
— Ależ powinno nawet być inaczej! — zawołałem. Świat jest pełnym grzechów, przyznaję, ale ma także strony wzniosłe. Widziałem dziś, że uwielbiasz sztukę.