Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.

jakąś despotyczną potrzebę doskonałego piękna i to jest niewątpliwie zaród cierpienia, z którego jednak miałem prawo być dumnym, bo z najszlachetniejszego pierwiastku pochodził. Jednak cokolwiek myślałem o tem, do jakichkolwiek wyników doprowadzał mię rozbiór własnych uczuć, czułem uciechę na myśl, że dzień jutrzejszy spędzę u Idalki, a zasmuciłem się wtedy dopiero, gdy ubierając się na raut pani Oktawji, pomyślałem, że panna Zdrojowska na nim nie będzie. Zarazem uczułem dla niej pewne, nie wolne od gniewu lekceważenie. Ona, na raucie, co za myśl! Po pierwsze, to nie Sanhedryn, nad którymby obradowano nad kulturą, oświatą i ogółem, a potem, na wzięcie udziału w raucie trzeba zapewne, tak jak i na małe przejechanie się po świecie — zapracować!


III.


W salonie pani Oktawji (piętnaście kroków wzdłuż, trzynaście wszerz, meble kryte utrechtem, mebelki fantazyjne, żardinjery z kwiatami, zwierciadła, fortepian, wazy japońskie, albumy etc. etc. Wszystko w wielkiem świetle, rozlewanem przez lampy i świeczniki.) raut od godziny