Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/131

Ta strona została uwierzytelniona.

przeszkody przezwyciężałem z wytrwałością wielką, aż przezwyciężywszy je, stanąłem za krzesłem Idalki i pochylony nad nią, zapytałem:
— Jakim sposobem to się stało? Musiałaś napracować się potężnie!
Odrazu zrozumiała, o co ją pytam.
— Wcale nie — odpowiedziała śmiejąc się — jestem pracownicą bardzo mierną, ale ty jesteś cudotwórcą!
— Doprawdy? Czy wróciłem kogo do życia?
— Metamorfoza jest życiem w formie odmiennej i — lepszej.
— Nie zawsze lepszej, bo jeżeli gąsienica przemienia się w motyla, to lepiej, ale jeżeli człowiek staje się po śmierci pocztowym koniem, to gorzej. Czy tym razem gąsienica zaczyna dostawać skrzydeł?
— Być może. Byłam zdziwioną. Na parę godzin przed wyjazdem moim z domu, stała się zamyśloną, niespokojną, aż przyszła do mnie i powiedziała, że chce ze mną jechać...
— Sama przez się? Bez namowy?
— Bez namowy, ale nie sama przez się.
— Komuż lub czemuż przypisać należy wpływ czarodziejski?...
— Możesz być dumnym; tobie...