— Jestem skromnym i nie wierzę.
— Trzeba znajdować się na ostatnim krańcu sceptycyzmu, aby nie wierzyć przenikliwości kobiecej...
— Dla pewnej serji zjawisk może ona istotnie być wyrocznią, ale w tym wypadku znajduję się na ostatnim krańcu sceptycyzmu.
Kłamałem. Przypuszczenie Idalki wydało mi się prawdopodobnem i uczułem w sobie bardzo przyjemną mieszaninę tryumfu i radości. Wyprostowałem się, a nie spostrzegłszy panny Zdrojowskiej na uprzedniem miejscu, zacząłem oczyma szukać jej po salonie, aż znalazłem, ale w innem niż poprzednio otoczeniu. Siedziała blizko okna, pod aksamitną draperją firanek, pomiędzy dwoma niemłodymi i nadzwyczaj poważnymi mężami, całkowicie pogrążona w rozmowie z nimi nadzwyczaj poważnej, jak wnosić mogłem z wyrazu twarzy rozmawiających. Nie wiem jakim sposobem, znakomity lekarz-profesor i znakomity prawnik-ekonomista zawiązali z nią znajomość. Zapewne sława tej kobiety majętnej i pełnej najlepszych chęci dojść ich musiała, przedstawili się jej i naprędce złożyli z jej udziałem malutkie posiedzenie Sanhedrynu. Ona zaś, widziałem to z gry jej rysów, czuła się ich towarzystwem daleko
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/132
Ta strona została uwierzytelniona.