Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/153

Ta strona została uwierzytelniona.

nie pozwolił. Wstał, z głębokim ukłonem rękę jej pocałował i w sposób bardzo ładny powiedział kilka słów zupełnie stosownych, a jak mi się zdawało, nawet rozrzewnionych. Interes był skończony i po chwili zostalibyśmy już we dwoje, gdyby, jednocześnie z wyjściem profesora, do salonu nie weszła Idalka. Weszła w toalecie domowej, niby szarej, niby błękitnej, pełnej opięć, podpięć, przypięć, jak zwykle świetna, ale niezwykle wesoła i zaraz zaczęła, że książę Karaorgesku był już dziś u niej, że wybornie mówi po francuzku, jest bardzo interesującym, cerę ma śniadą, oczy i włosy jak noc czarne, głos tylko za gruby i wzrost za nizki. Wolałaby, aby był wyższym i mówił melodyjniej, ale trzeba wiele przebaczyć synowi kraju mało znanego. Za to pod względem układu i znalezienia się nietylko nic mu zarzucić nie może, ale dziwi się, że syn kraju mało znanego jest pod tym względem tak bez zarzutu dobrze. Ma nawet w sobie coś poetycznego, w tem co mówi pobrzękuje struna liryczna, powstała zapewne wśród nieszczęść. Jutro spotka się z nim w teatrze i wyobraża już sobie wrażenie, jakie zrobi, gdy książę Karaorgesku do jej loży wejdzie. Wtedy i nam go pokaże, to jest mnie i Sewerce, która, na nieszczęście,