łam paru ataków czarnej melancholji i to mię od niej na zawsze odstręczyło. Książę Karaorgesku mówił, że zima w Rumunji...
Tak były zajęte i ucieszone każda swojem, że ja zdawałem się dla nich nie istnieć, co mię ubodło, bo wcale nie przywykłem do odgrywania pomiędzy paniami roli zaniedbanego kołka w płocie. Że Idalkę nic już w świecie, oprócz księcia Karaorgesku, nie obchodziło, to mi było dość obojętnem; ale zamyślenie, w które popadła panna Zdrojowska i którego przedmiotem była, naturalnie, umowa z profesorem, przed chwilą zawarta, drażniło mię i gniewało. Nie miała dziś dla mnie ani jednego dobrego spojrzenia, albo słowa. Machinalnie przerzucając kartki albumu, uśmiechała się do swoich myśli, z których, naturalnie, moją marną osobę wygnać musiał bez śladu — lekarz wiejski! Gdy więc Idalka, dla wydania jakiejś dyspozycji, wybiegła z salonu, odezwałem się trochę porywczo:
— To co robisz, kuzynko, dla świata i ludzi jest bardzo pięknem, ale czy nie mogłabyś ograniczyć się na poświęcaniu swoich pieniędzy, a poświęcanie duszy i życia takim rzeczom polecić — panu Bosackiemu...
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/155
Ta strona została uwierzytelniona.