Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/163

Ta strona została uwierzytelniona.

małem. Powiedziała nawet parę rzeczy wcale rozsądnych i mała, szczupła, z różowym owalem twarzy, w szarej sukience, na którą opadały błyszczące loki, przypominała wdzięczne figurki kobiece na górsko-pasterskich obrazkach. Zkąd pochodziła ta metamorfoza i to także, że córka szwajcarskiego oberżysty często i na długo wznosiła swoje błękitne, sentymentalne oczy ku wyższej od niej wzrostem dziedziczce Krasowiec? Widać było, że jej to właśnie obecność obdarzała ją śmiałością, rozsądkiem i wcale ładnym wdziękiem górsko-pasterskim. Przypominałem sobie chwilę, w której, przez drzwi niedomknięte, widziałem dziedziczkę Krasowiec, siedzącą na kanapce obok córki oberżysty i przyjaźnie rozmawiającą z nią wtedy, gdy w salonie gwarzyło i błyszczało zajmujące i błyszczące towarzystwo. Więc ty, o idealistko, swoją miłość rozciągasz aż na córy Helwecji, które na zimnej obczyźnie piastują nasze filarki, a twoja wola biegnie wszędzie, gdziekolwiek dostrzeże jakąkolwiek figurkę niepozorną i zbiedzoną! Przy tym wykrzykniku jeden człowiek we mnie trochę drwił, a drugi, do ust koralowych, które w tej chwili cicho lecz serdecznie śmiały się z dwudziestego najmniej zjawienia się przy stole księcia Karageorgesku, mó-