Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/186

Ta strona została uwierzytelniona.

— Dlaczego nie odpowiadasz mi, kuzynko?
— Po co? — szepnęła tak cicho, że ledwie dosłyszałem.
— Po to, chociażby, aby pocieszyć smutnego, albo zbłąkanemu drogę wskazać!
Pochyliła głowę, ręka jej parę razy przesunęła się po fałdach sukni. Parę minut upłynęło zanim odpowiedziała, znowu bardzo cicho:
— Dla takich smutków jak twoje, kuzynie, pociechy znaleźć nie potrafię, bo dobrze ich nie rozumiem, a co do dróg, moją i twoją rozdzielają światy...
Uczułem głęboki, dna istoty sięgający smutek.
— O, przepraszam cię, kuzynko — zawołałem — światy je także łączą, te światy, wobec których nieraz już staliśmy oboje w jednostajnem zachwyceniu!
Promień lampy zabłądził na jej czarną suknię i zamigotał po twarzy, która na chwilę wydała mi się znowu promienną i zachwyconą.
— Tak! — szepnęła.
Byłbym za to: tak! ręce jej ucałował, ale pochyliłem tylko przed nią głowę i prosiłem:
— Więc nie zamykaj przedemną swoich myśli, jak świątyni przed grzesznikiem! Mów mi o tych