biłem bardzo takie herbaty, po powrocie z teatru, pijane w szczupłych i wybranych kółkach. Nerwy podniecone uspakajają się przy nich stopniowo i przyjemnie, myśl, ożywiona doznanemi wrażeniami, przędzie nić pogadanki z wątku sztuki i uczucia, napój słodki i wonny zwilża spieczone w upale gardło. Zazwyczaj Idalka zapraszała z teatru do siebie kilka osób; dziś nikogo, oprócz mnie, nie zaprosiła i byłem jej za to wdzięczny. W czasie, gdy zmieniała ubiór, panna Zdrojowska zajęła się nalaniem z szumiącego samowara trzech filiżanek herbaty, a gdy wróciła, pogadanka nasza zaczepiła się zaraz o sztukę, której przed chwilą byliśmy widzami i zaczęła nabierać w siebie żywiołu uczuciowości, przez odegrany na scenie dramat w nas rozbudzonej. Trochę rozmarzona, z twarzą trochę smutnie na śliczną łapkę opuszczoną, Idalka wyraziła zdanie, że jednak nie ma na świecie nic takiego, jak miłość dwojga ludzi, pociąganych ku sobie siłą namiętności jak śmierć niezłomnej, jak wulkan płomiennej i nie wiem już, co tam więcej w tym rodzaju; że taka tylko miłość, która z dwojga ludzi robi dwie strzały, razem lecące w górę, dwie gwiazdy, razem świecące w zmrokach, może zapełnić życie i uszczęśliwić szcze-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/192
Ta strona została uwierzytelniona.