Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/193

Ta strona została uwierzytelniona.

gólniej, szczególniej kobietę, bo mężczyzna, to co innego, ale dla kobiety taka miłość...
— Przepraszam cię, Idalko — przerwałem — kiedy idzie o szczęście, nie trzeba robić różnicy pomiędzy ludźmi. Miłość jak, śmierć niezłomna i jak wulkan płomienna, jest na tym biednym świecie, zarówno dla mężczyzn jak dla kobiet, jedynem szczęściem, wolnem od przymieszki ślamazarności i oszustwa. Wszystko na świecie jest mniej więcej nudnem i wszystko nas, mniej więcej, okłamuje i zawodzi — oprócz tylko takiej miłości.
— To zależy... — z nad próżnych filiżanek, które tylko co z rąk Idalki i moich przyjęła ozwała się panna Zdrojowska:
— Od czego? — zapytałem.
— Od tego, kuzynie, kto kogo kocha.
Stałem się cały jedną parą uszu.
— Domyślam się, kuzynko, że masz na myśli godność przedmiotu miłości...
— Nie tyle jeszcze, kuzynie, godność jednego przedmiotu, ile zgodność obu przedmiotów.
— Co znaczy, jeżeli dobrze zrozumiałem, że przedmioty mają być podobnemi do siebie, jak dwie krople wody. To jest niemożliwe...
— To jest niemożliwe — powtórzyła — ale być dwiema strzałami, razem lecącemi w górę, jak mó-