binecie, w podróżnej sukni, na zamkniętym kufrze. I drugi kufer, w którym składała sprawunki, zamknięty, widocznie do drogi przygotowany. Sewerko — zawołałam — co to? dlaczego tak ubrałaś się i zapakowałaś rzeczy? Zerwała się z kufra, przybiegła, rzuciła mi się na szyję i powiedziała, że dziś, zaraz, pierwszym odchodzącym pociągiem odjeżdża. Jakie potem sceny były pomiędzy nami, jak dopytywałam się o przyczyny, jak ona żadnej nie chciała mi powiedzieć, tylko ściskała mię, przepraszała, dziękowała, a przy swojem upierała się jak mur, jak żelazo, tego ci opowiadać nie będę, dość, że nie zwalczyłam jej uporu. Cóż miałam robić? Na klucz zamknąć? Związać? Odwiozłam ją na dworzec i kiedy na peronie żegnałyśmy się ostatecznie, świat dziwić się musiał przyjaźni tak gorącej i rozstawaniu się tak czułemu. Do ostatniej chwili stała w oknie wagonu, mówię ci, jak widmo... blada i z oczami zapadłemi... Że bez ochoty odjeżdżała, to pewno, mówię ci, Zdzisławie, że śmierć w duszy miała odjeżdżając, już ja się na tem znam! Ale dlaczego?... co jej do głowy przyszło? Za nic zgadnąć nie mogłam. Miałam zrazu myśl oznajmić ci o tem nagłem postanowieniu, ale najprzód, czasuby już może nie wystarczyło, a potem uniosłam się am-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/201
Ta strona została uwierzytelniona.