Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/209

Ta strona została uwierzytelniona.

do Mirowa i Krasowiec. Zacząłem teraz w myśli nazywać ją nie panną Zdrojowską, ale Seweryną, a czasem i jeszcze inaczej, bo kiedy wśród ścian mieszkania, a potem wagonu, jak żywa stawała mi przed wyobraźnią, nieświadomym ruchem splatałem ręce, w myśli mówiąc: moja ty droga!


IV.


Nie myliłem się mniemając, że w Mirowie oczekuje mię przyjęcie więcej niż uprzejme. O przysłanie po mnie koni na stację kolei telegrafować do Konrada nie chciałem i nająwszy sobie jakie takie, przybyłem nieoczekiwany, w chwili, gdy u końca obiadu wznoszono toasty. Towarzystwo, stół otaczające, liczne i w pewnej części mnie znajome, sala jadalna wybornie oświetlona, ubiory pań prawie świetne, nakrycie stołu, służba, forma powitań i rozmów, mogły mi dać złudzenie, że ani krokiem nie ruszyłem się z wielkiego miasta. Po obiedzie, w paru ładnych salonach jasno, gwarnie, muzyka, rozmowy o niej, o książkach, o szerokim świecie, który wydawał się rozłączonym z tem miejscem zaledwie cieniuchną ścianką, albo i wcale nierozłączonym, trochę flir-