osoby, którą tu wspominaną słyszałem tak i owak, a która, wielmożni państwo, jest aniołem na tę ziemię zesłanym, dla ratowania i pocieszania nas biednych, przez wszystkich opuszczonych.
Ośmielał się, oho, ośmielał się znacznie; ciemna ręka, kieliszek trzymająca, trzęsła się wprawdzie tak że aż krople płynu wylewały się z kieliszka i ciekły po grubych palcach, ale oczy stawały się coraz więcej żywe i błyszczące, a mowa coraz płynniejszą.
— Ten anioł boski, wielmożni państwo, zstąpił do mnie kiedy byłem w ciemnicy i wyprowadził mię na światłość... Mieliśmy już ja i dzieci moje pójść w świat z torbami żebrackiemi, gdy ona zstąpiła do nas sama, bez prośby, nie jako wielka pani, ale jako siostra, i wyratowała nas od zguby. Wielmożni państwo może i znają tę historję, tedy powtarzać jej nie będę, tylko słysząc ją tu wspominaną... i tak... i owak... zmuszony zostałem przez serce i obowiązek, mały głos mój podnieść i przed całem tem najdostojniejszem zgromadzeniem wypić za zdrowie i wiekuiste szczęście tej mojej dobrodziejki i zbawicielki, tej panny Seweryny Zdrojowskiej... która jest aniołem boskim, na świat zesłanym...
Nie mógł dłużej mówić i, o Boże, jak ciekawie łzy skakały po grubych zmarszczkach jego
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/221
Ta strona została uwierzytelniona.