śmiechu, uczułem się ujętym. Słyszała już o mnie babina, oj, słyszała! Na tę myśl zdjął mię niezwykły popęd do poufałości.
— Czy nie z panią Bohurską mam przyjemność rozmawiać? — zapytałem.
— A jakże! — potwierdziła — ale zkąd pan wie o mnie?
— Niech pani zgadnie.
— Sewerka opowiadała?...
— A jakże! A o mnie czy panna Seweryna pani opowiadała?
Ze skrzyżowanemi pod chustką rękoma, chwilkę popatrzyła na mnie znowu i z rodzajem prawie uroczystej powagi odpowiedziała:
— Opowiadała.
Biegła potem ciężko przedemną, drzwi otwierając i zapraszając z gościnnością prawdziwie wzorową. Aha! więc to jest kochana niania Bohusia, która uczyła ją «du-du» i innych podobnych rzeczy. A tam, zdaleka, bo u końca ostatniego z trzech obszernych pokojów, wstaje od fortepianu bardzo zgrabna postać kobieca i na spotkanie moje postępuje lekkim, pełnym wdzięku krokiem. Przyznaję w myśli, że bezporównania ładniej chodzi ona niż gra i także pełnym wdzięku, jak mi się zdaje, krokiem idąc ku niej, spostrze-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/242
Ta strona została uwierzytelniona.