Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/247

Ta strona została uwierzytelniona.

pliwię się długą nieobecnością Seweryny. Czyżby, korzystając z tej nieobecności, chciała jej zrobić podstęp w mojem sercu? Cha, cha, cha! Przepocieszne, a jednak prawdopodobne. Bo najprzód, takie ruiny porosłe kwiatkami, nie zeznają przed sobą nigdy, że są ruinami, a następnie, są zdolne do wszystkiego, ale to zupełnie do wszystkiego, gdy idzie o mały, chociażby malutenieczki romansik. Doprawdy, ta rezydentka Krasowiec zdaje się nieco złośliwie wyrażać o ich dziedziczce. Jest to złośliwość podobna do ciernia ukrytego pod różą, bardzo delikatnie i zaledwie końcem języczka wychylająca się z pod ogromnego przywiązania, które mówiąca uczuwa dla tej dziwnej, prawdziwie nieziemskiej istoty. Trudno pojąć jakim sposobem stała się ona nieziemską, bo dzieciństwo miała zupełnie zwykłe, wychowywana przez ojca może trochę surowo, ale starannie, pieszczona za to bardzo przez starszego o lat kilka brata. Wyrosła była na panienkę wesołą, lubiącą bawić się i ubierać, taką słowem jak wszystkie. Ale był to widać tylko pozór, bo gdy zaszły pewne wypadki publiczne, naraz zaczęła zmieniać usposobienie: poważnieć, smutnieć... Co się to napłakało, co nadesperowało przy każdej nieszczęśliwej wiadomości, przy każdym ża-