istotom, które znajdują się pod wpływem wzruszenia zwalczanego, lecz nieprzepartego. Coś w niej było chwiejnego i zamyślonego, coś, co przez uśmiech, spojrzenie, rumieniec wybuchało zatrwożeniem dla mnie niepojętem, albo uszczęśliwieniem, które na czas jakiś obojgu nam przywracało dawną poufałość przyjacielską i wesołą. Poufale i wesoło obejrzeliśmy kilka obrazów dość godnych uwagi, parę prześlicznych świeczników, serwantkę okrytą bronzami, któreby mogły sprawić rozkosz najwybredniejszemu starożytnikowi, aż stanęliśmy w sali jadalnej przed najpiękniejszym bufetem, jaki kiedykolwiek widzieć mi się zdarzyło. Kiedy strukturę i rzeźby jego z wielką przyjemnością oglądałem, pomiędzy Seweryną a panią Brożkową, która nam w tej przechadzce po domu towarzyszyła, zawiązała się znowu mała sprzeczka, zrazu tylko mimiczna. Humor cioci Leontynki po obiedzie poprawił się znacznie i dopomagała siostrzenicy w poznajomianiu gościa z osobliwościami domu, czyniąc nad niemi obserwacje bardzo przyjemne, chociaż płytkie. Zauważyłem w myśli, że szczegóły jej toalety duchowej musiały być niegdyś wcale ładnie dobrane, lecz w samotności przywiędły tak jak i wdzięki. Teraz przed bufetem oczyma wskazywała Sewe-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/284
Ta strona została uwierzytelniona.