Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/299

Ta strona została uwierzytelniona.

psuły humoru i nie posiadały, tak jak przedmioty inne, tajemniczej siły roztrącania dwu istot, które przez inną siłę czuły się ku sobie pociąganemi. Pani Brożkowa, przychodząc i odchodząc, brała udział w tej rozmowie o wszystkiem i o niczem, herbatę wraz z kolacją tu nam przyniesiono, parę godzin zeszło mi dość przyjemnie, wcale przecież nie tak, jak pragnąłem i marzyłem. Może marzenia moje były zbyt zuchwałe, może tutaj trzeba było więcej czasu, albo wyjątkowo pomyślnych sposobności, ażeby spełnić się mogły, ale gdy się jest w pewnym kierunku przyzwyczajonym do zuchwalstwa i powodzeń, nie bez trudności i pewnej nawet urazy godzi się z tem, że może być inaczej.
To też, pomimo rzetelnego zadowolenia, jakie sprawiała mi jej obecność, czułem, że stygnę i na zwykłą nawet werwę w rozmowie zdobywać się muszę, bo sama odstępować mię zaczyna. Co więcej, czułem i widziałem, że ona także ostyga, smutnieje i rozmowę o wszystkiem i niczem podtrzymuje tylko przez uprzejmość, ale bez zadowolenia najmniejszego, że gdyby nie dobroczynne na ten raz wdawanie się w tę sprawę cioci Leontynki, ta nić rwałaby się może co moment i może co moment siedzielibyśmy naprzeciw siebie pogrążeni w da-