Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/314

Ta strona została uwierzytelniona.

malowniczości. Ten motyw do rodzajowego obrazka staruszki, nakręcającej zegar, zajął mię i zabawił. C’était grotesque, ale była w tem także charakterystyka i poufałość starej sługi, dość sympatyczna. Oprócz tego, w kropelce wilgoci, dostrzeżonej na pewnej spuszczonej rzęsie, roztopiło mi się serce. Więc wstałem, i cichutko zbliżywszy się, gdy ciężka postać ze swego wysokiego stanowiska zstępować już miała, oba ramiona wyciągnąłem w górę. Zdziwiła się ogromnie.
— Co to jest? — zapytała.
— Pomogę z krzesła zejść...
I dłużej nie czekając, objąłem ją w pół i na ziemi postawiłem. Stuknęła jak dobra kłoda drzewa, ale twarz jej zajaśniała jak słońce.
— Dziękuję — rzekła i także nie czekając dłużej, za szyję mię objąwszy, w czoło pocałowała. Było to niespodziane, ale zabawne i wcale nie przykre.
— Czy kochana niania codzień sama wszystkie zegarki w domu nakręca?
Rozpromieniła się jeszcze słoneczniej, od nazwy, którą jej dałem.
— A jakże! zegarki w domu potrzebne... to grunt... bez tego porządku żadnego nie ma...