Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/345

Ta strona została uwierzytelniona.

zdejmowała jakieś książki z najwyższej półki szafy. W innym znowu pokoju, dwaj mali tokarze, pod przewodnictwem starego, zawzięcie toczyli. Przedtem jeszcze spostrzegłem był jakąś figurę rodzaju męzkiego, opuszczającą bibljotekę z książkami, zapewne od panienki, na drabince stojącej, otrzymanemi. Oto, co w znaczeniu pełnem nazywać się mogło napuszczaniem do domu ludzi obcych i dobrowolnem robieniem dokoła siebie rynku! Ogromnie tego nie lubiłem. Dom, podług mego zdania i gustu, to mała świątyńka, do której ołtarza zbliżać się ma prawo tylko ściśle określona garstka wybranych. Ale, w pokoju bilardowym nie znaleźliśmy nikogo i pomiędzy dwiema partjami mogłem swobodnie oświadczyć panu Bohurskiemu moje wielkie zadowolenie z poznania autora sławnych broszur i rozpraw, jako też zdziwienie nad tem, że tu go poznałem.
— Spodziewałbym się raczej — mówiłem — spotkać pana w wielkiem mieście, na stanowisku odpowiedniem dla człowieka z nauką tak gruntowną i talentem tak niezwykłym. Wyobrażam sobie, że musi tu panu ogromnie brakować odpowiedniej atmosfery umysłowej i towarzyskiej.
Oświadczenie moje przyjął uprzejmie, ale tak spokojnie, jak gdyby mógł codzień spotykać się