pastuch, który zasadza drzewo, mające dawać cień i owoce wtedy, gdy jego na ziemi już nie będzie, jest wyżej ucywilizowanym od księcia, który dla zwiększenia sumy swoich przyjemności wycina lasy.
W milczeniu przez parę sekund na niego patrzyłem.
— Więc niby — rzekłem — moralne polepszenie się stanu ludzkości upatrujesz pan w jak największem możliwie rozmnożeniu się uspołecznionych pastuchów?
— Tak, panie.
— A fizyczne, w daniu tym pastuchom mięsa do zupy i butów na nogi?
— Wraz z niektóremi innemi rzeczami w tym rodzaju. Do tych też dwóch wyników prowadzą te, jak pan mówi, warsztaty, roboty, kultury, ofiary i różne inne mortyfikacje.
Przymrużył oko i zmierzył kijem do kuli.
— Jeżeli pan życzy sobie — zaproponował — możebyśmy jeszcze jedną partję zagrali!
Zgodziłem się prawie automatycznie, bo prawie nie wiedziałem sam co robię, ale po kwadransie, ze zniecierpliwieniem kij na bilard rzuciłem.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/355
Ta strona została uwierzytelniona.