Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/363

Ta strona została uwierzytelniona.

najdźmy naprędce taki, w którym godzi się działać z maską na twarzy.
— Patrzyłem na nią, tak jak i ona na mnie, przeciągle i znacząco.
— Nic łatwiejszego — odpowiedziała. Przypuśćmy naprzykład, że ktoś tonący nie zgadza się być wyratowanym przez... człowieka rasy białej.
— Trzeba w takim razie przebrać się co najprędzej za murzyna. Naturalnie. Ale przebierać się i ratować... to wielka fatyga i nie przychodzi mi na myśl przedmiot, dla którego zadać ją sobie chciałbym. Jeżeli ktoś jest tak kapryśnym, że woli utonąć niż być wyratowanym przez człowieka białego, niech sobie tonie.
— Tak, ale może pociągnąć za sobą w otchłań przedmiot niezmiernej ceny...
— Zanim zdecydowałbym się zamienić choćby na chwilę skórę swoją na cudzą, musiałbym wiedzieć jakim jest ten drogocenny przedmiot...
— A jeżeliby tym przedmiotem była — miłość?
— O, dla miłości bezwarunkowo przebrałbym się za murzyna i — wdzięczny byłbym temu, ktoby mi to przebranie pod rękę nasunął.
Tak ucieszyła się, że zaledwie radość swoją ukrywać umiała. Była przytem trochę wzruszoną,