mych i oczekujących postawach, odpowiadali na zwracane ku nim pytania przewodniczącego.
Nazwiska ich?
Cztery męzkie głosy dość wyraźnie, głośno, odpowiedziały z kolei.
— Piotr Dziurdzia.
— Stefan Dziurdzia.
— Szymon Dziurdzia.
— Klemens Dziurdzia.
Stan ich?
Chłopi, rolnicy i posiadacze ziemi. Ostatni tylko ziemi własnéj jeszcze nie miał, ale był synem i dziedzicem piérwszego, Piotra Dziurdzi, który nietylko że ją posiadał, ale przed laty kilku piastował w swéj wiosce ważny w społeczném życiu chłopów, urząd starosty.
Teraz, pytanie najciekawsze.
Czy przyznają się do popełnienia zbrodni, o którą obwinionymi zostali.
Znowu cztery głosy, z kolei, ciszéj lub donośniéj lecz zawsze wyraźnie odpowiedziały.
— Przyznaję się.
Przyznają się. Niéma więc już wątpliwości, że popełnili tę zbrodnią. Nie nędzarze, nie włóczęgi, nie członkowie proletaryatu, żyjącego w trującéj atmosferze palących zawiści i podstępnych łupów, ale rolnicy, którym wiatry Boże niosą rzeźwość i zdrowie... posiadacze, którym ziemia własna rodzi
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dziurdziowie.djvu/011
Ta strona została uwierzytelniona.