znowu kobietę, w ciężkim połogu będącą, napoiła płynem, z dziesięciu gatunków ziół przyrządzonym, a zwanym dziesięcioranką, który także okazał się wielce skutecznym. Miała zawsze w chacie pełno suszonych ziół, z których każde służyło na chorobę inną. Od gardła dawała brunelkę, od kaszlu ślaz i dziewannę, od bolów krzyża krwawnik, od ściskania w żywocie czomber i miętę. Przeciw chorobom jednym doradzała koniczynę białą i wiśniową korę w dół z drzewa zeskrobywaną, przeciw chorobom innym koniczynę różową i takąż korę tylko w górę z drzewa zeskrobywaną. Dzieci, które dostawały konwulsyi, kładła na desce pośród koła, zarysowanego kredą, a te, które koklusz męczył, poiła sokiem rzepowym, nie z czego innego dawanym, tylko z saméjże rzepy, w formę kielicha wydrążonéj. Słowem, nieprzebraną była w środkach, zaradzających cierpieniom, najpospoliciéj dolegającym mieszkańcom wsi. I nietylko znała je, ale ich udzielała zawsze z uprzejmością i chęcią wielką. Inna brała-by zato jaja, len, płótno, kury, miarki zboża i Bóg wié co jeszcze. Ona nie. Nigdy niczego w zamian rad swoich nie żądała, a gdy która z niewiast i przyniosła jéj kiedy cokolwiek w fartuchu lub pod chustką, nie przyjmowała. Rękę wyciągającą się z datkiem odpychała, mówiąc:
— Nie chcę, nie trzeba, na co mnie to? ja z życzliwości...
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dziurdziowie.djvu/116
Ta strona została uwierzytelniona.